Ballada o wigilijnym śledziu czyli pastorałka kaszubska

Ości znów mnie rwa na pogodę zła                D G
Znowu podły miałem sen,                         D A
Rzekł raz do swej żony śledź zmęczony           D G
W wigilijny dzien.                               D A D
Popłynęli wiec na mielizne gdzie                D
Chcieli wygrzać stare Ości                      h
A tu jak na złość sieci rzucił ktoś             D G
No i śledzia tym rozzłościł                     D A D

Łaj da dirli ladi dam dirli durli dadi dam      D G
Dirli dudam dirli dam dej                       D A
Łaj da dirli ladi dam dirli durli dadi dam      D G
Dirli dudam dirli dam dej                       D A D

Nie denerwuj mnie zrzędzisz cały dzien.
Żona śledzia rzekła w gniewie
Łuska świerzbi mnie w skrzelach coś mnie rwie
Idź wygarnij tej Kaszebie
Ach co za gbur zarzucił tu
Stare sieci by nas złowić
W wigilijny dzień stary truteń chce
Słone dzwonka z nas porobić

Łaj da dirli ladi dam dirli durli dadi dam...

Wypłynął wiec na powierzchnie śledź
I nabrał wody w skrzela
Wysadził łeb nad wodę i rzekł
Dziadku Budzisz dziś Wigilia
Stary Budzisz zły w knajpie wczoraj był
Przepił wszystko co zarobił
Jego żona znów tak dopiekła mu
Że chciał w morzu karpia złowić

Łaj da dirli ladi dam dirli durli dadi dam...

Hej złota rybko dopomóż szybko
Dziad rzecze tak do śledzia
Wracając z targu przepiłem karpia
Wiec ty chodź do kasierza

To chyba żart ja mam być karp
Śledź zjeżył się okropnie
Daruj bracie lecz jestem wolny śledź
A nie dzwonko w kwaśnym occie

To chyba żart to ma być karp
Posłuchaj drogi panie
Jestem wolny śledź jeśli złowisz mnie
To ci ością w gardle stane

Łaj da dirli ladi dam dirli durli dadi dam...

 Strona Główna  Poziom wyżej